czwartek, 9 października 2008

Kragmortha


Efektem dzisiejszej wyprawy do miasta był: obiad w nieznanej nam dotąd chińskiej knajpie na ul. Dolnych Młynów ( całkiem całkiem ), trzy nowe gupiki ( cudo!) na miejsce zdechłej wczoraj labeo ( albinosa, jednej z moich ulubionych rynek, chlip), a także nowa gra, którą zakupiliśmy w Bardzie. Co prawda! nie odsługiwał nas sprzedawca ochrzczony przeze mnie "Dalamarkiem" ( jest bardzo podobny do jednego mojego znajomego :P ), był chwilowo zajęty, ale i tak daliśmy się na coś namówić. Gra nazywa się Kragmortha. Po mrocznych rycerzach i złych wiedźmach (Runebound, Talizman) granie strachliwymi, zielonymi goblinami jawiło nam się jako przyjemna odmiana :)
Gra zapowiadała się na: zgnęb przeciwnika i uczyń jego życie trudniejszym, wiec od razu zainteresowała Pasquda. Rozgrywka i zasady bardzo proste. Pewien zły arcymag ( od razu skojarzył mi się z P. i wszystko z miejsca stało się bardziej zabawne:P ) ma pracownię i bardzo nie lubi, żeby mu przeszkadzać, natomiast goblinki - Gracze usiłują jednocześnie podwędzić tajemne księgi i dokopać sobie nawzajem w wyśligu do biurka. Zasadniczo banał. Jednak wisienkami na torcie są specjalne karty Krzywych Spojrzeń. Dzieki takim właśnie kartom ja przez pół rozgrywki stałam na jednej nodze i jedną z kart na głowie(musiałam uruchomić moje akrobatyczne umiejetności, bo graliśmy przy niskim stole :P ) i nie mogłam wypowiadać trzech wybranych przez Pasquda słow.("idę", "przesuwam się" i coś tam jeszcze) Pasqud natomiast grał jedną ręką, gdyż drugą musiał mieć ukrytą za plecami, jedną kartę trzymał między uchem a barkiem, a przy wyborze trzech zakazanych słow wykazałam się większą inwencją, gdyż zabroniłam mu mowić: "nie" "ja" i "karta". Biadak wolał się w ogole nie odzywać ( potknięcie w tych karach sprawiało, że gracz dociągał kolejną kartę z przekletej talii ) :>
Ogólnie mieliśmy sporo ubawu, ale chyba więcej mój ojciec, który wstał z łóżka w celu udania się do toalety. Jego mina, gdy zobaczył mnie stojącą na jednej nodze, a Pasquda z wykrzywioną głową i zaciśniętymi ustami- bezcenne! ^^

2 komentarze:

Dalamar pisze...

Co to za Dalamarka tam sobie ochrzscilas? Nie dosc ze podobny to jeszcze pracuje tam gdzie ja pracowalem? Nie no, ja sobie z nimi pogadam moich sobowtorow zatrudniac.
Kragmortha jak i wiele innych takich prostych gier to swietna zabawa. Osobiscie polecam sabotarzyste ;) Pasqudowi sie spodoba.

P. pisze...

Daj znać, czy zabawa równie sympatyczna po trzecim czy czwartym rozegraniu w dwie osoby - może sobie wtedy też kupię :)